To jest zupełnie przedziwna rzecz — te dróżki (…) Kalwaria ma w sobie coś takiego, że człowieka wciąga. Co się do tego przyczynia? Może i to naturalne piękno krajobrazu, który stąd się roztacza u progu polskich Beskidów mówił Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r. w Kalwarii Zebrzydowskiej.
15 sierpnia każdego roku świętujemy dwie ważne uroczystości – Święto Wojska Polskiego obchodzone na pamiątkę zwycięskiej bitwy Warszawskiej w 1920 r. oraz w kościele katolickim Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, zwane również Świętem Matki Bożej Zielnej, Kwietnej lub Żytniej. Tradycyjnie w tym dniu – uroczystości trwają kilka dni – odbywają się pielgrzymki do Kalwarii Zebrzydowskiej. Do dziś biorą w nich udział również kozianie, choć już nie tak licznie jak dawniej.
Jak to wyglądało dawniej można zobaczyć na archiwalnych zdjęciach ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Był rok 1939 …
Kozianie pielgrzymowali do Kalwarii dwa razy w roku 15 sierpnia oraz mniej licznie – w czasie Wielkiego Tygodnia. Często do Kalwarii szli pieszo, a wracali pociągiem. O tym jak wyglądały pielgrzymki kozian do Kalwarii Zebrzydowskiej opisał w swoich wspomnieniach Jan Wolnicki (ukazały się na łamach gazetki „Nadzieja”, nr 17 z września 1990 r., s. 6):
Od dziecięcych lat słyszałem w domu rodzinnym barwne opowieści o religijnych pielgrzymkach pieszych z parafii Kozy do miejsc szczególnego kultu Najświętszej Marii Panny. Chodzili nasi Rodzice i Dziadkowie również do Kalwarii Zebrzydowskiej nierzadko niosąc w wiklinowym koszyku na plecach skromny prowiant na cały tydzień nabożeństw sierpniowego odpustu – w którym najdroższą pozycją była „babówka” upieczona na brytwannie w piecyku i flaszka soku z malin uzbieranych na groniu. Niesiono krzyż, chorągwie a śpiewaniem pieśni i modlitwami zbiorowymi kierował „śpiewak”, niezapomniany pan Andrzej Nycz z Małych Kóz, krawiec z zawodu. (…) Udział w tej pielgrzymce był nie tylko wielkim przeżyciem religijnym wywierającym często decydujący wpływ na życie parafian, ale stanowił również barwne urozmaicenie w pracowitym życiu, pracy na roli, przy ręcznym koszeniu (niekiedy znoszeniu) i młóceniu zboża. W czasach bierutowskich i gomułkowskich władze państwowo-partyjne czyniły co mogły aby ograniczyć ilość wiernych uczestniczących w odpuście w Kalwarii: zmniejszano ilość punktów sprzedaży żywności i napojów chłodzących, pod pretekstem sanitarnym zamykano studnie z wodą pitną, przesunięto termin Targów Meblarskich w Kalwarii – ale ludzie gotowi byli przychodzić o suchym chlebie i przyniesionej z sobą wodzie i nie ugiąć się.(…) Pątnicy odpustu wniebowzięcia przywozili do domów liczne pamiątki religijne, słodycze i korale z ciasta, modlitewniki, obrazki, obrazy, błogosławieństwo Najświętszej Panienki i biskupów dla całej rodziny i domowników oraz wspomnienia bogatych o głębokich przeżyć religijnych i krajoznawczych. Barwne były opowieści o dziadach, „nawiedzonych” wyśpiewujących pouczające historie obyczajowe – mam na taśmie nagrany fragment takiego śpiewu z jakże pouczającym i krzepiącym refrenem ”… Ciyrp, ciyrp duszo moja a będziesz zbawiona, bo jak nie wyciyrpisz będziesz potępiona …”
To jest zupełnie przedziwna rzecz — te dróżki … Dla jednych to miejsce pielgrzymek, modlitwy i skupienia, dla drugich miejsce duchowego wypoczynku przeżywanego w samotności, ciszy i spokoju …
Poniżej poznawanie i przeżywanie tajemnic dróżek podczas jednego z moich pobytów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Był rok 2021 …
Foto M. Frączek
Zobacz wcześniejszy artykuł o koziańskim pielgrzymowaniu do Kalwarii Zebrzydowskiej Pielgrzymki z „wiejskimi śpiewakami”.