Wakacyjne kolonie jako forma wypoczynku dla dzieci i młodzieży były znane już przed I wojną światową, rozwijane w okresie międzywojennym i kontynuowane w czasach PRL-u. W Galicji rozpoczęto taką działalność w 1893 r., a w 1895 powołano do życia Towarzystwo Kolonii Wakacyjnych w Krakowie (w zaborze rosyjskim działania podjęto w 1882 r., a w zaborze pruskim w 1892 r.) [1] Dzięki takiej dobroczynnej działalności na kolonie mogły wyjechać dzieci z ubogich rodzin. Dotyczyło to prawie wyłącznie dzieci z miast, chociaż biednych mieszkańców wsi nie było mniej. Dzieciom ze wsi pozostawały znane uroki swoich rodzinnych miejscowości.
Kolonie w okresie międzywojennym i powojennym organizowane były najczęściej w wiejskich szkołach. W Kozach koloniści zakwaterowani byli w szkole podstawowej, najpierw w dawnej szkole ludowej później w nowo wybudowanym budynku przy obecnym placu Ks. Kochaja. Nie były to łatwe warunki, ale kolonie uczyły samodzielności i różnych umiejętności życiowych, dawały możliwość poznania nowych kolegów i koleżanek. Były „przygodą” i prawdziwą „szkołą życia”.
W 1927 r. na kolonii w Kozach była Kazia. Pozostała po niej kartka pocztowa wysłana 7 lipca z Kóz do koleżanki Czesi Dudzińskiej w Dąbrowie Górniczej (karta była wystawiona do sprzedaży na jednym z portali aukcyjnych):
Cześko!!
Co u ciebie słychać, bo ja jestem bardzo zadowolona z letniska. Chłopców starszych jest trzech. Tadek, Kazik i Dzidek. Bardzo dużo jest tu chłopców z seminarium w Białej. Już z trzema za dzień się zapoznałam. Na razie nie mam Ci co pisać może Ty co chcesz wiedzieć to mi napisz, to Ci odpiszę. Całuję Cię, Kazia.
Napisz mi dużo o Dąbrowie tylko na pewno.
Powiat Bialski Kozy
Szkoła kolonie letnie.

Bardzo popularne w okresie międzywojennym były obozy harcerskie. Organizowane były również w Kozach. 7 sierpnia 1927 r. obóz harcerski drużyny z Bytkowa w Kozach był wizytowany m. in. przez Gustawa Rokitę prezesa katowickiego Koła Przyjaciół Harcerstwa i zarazem kierownika Oddziałów Sportowych Harcerstwa oraz Wandę Jordan przewodniczącą Zarządu Oddziału Śląskiego ZHP, byłą komendantkę Chorągwi Śląskiej (do 1926 r.). Jeden z uczestników wizytacji pisał: Drogą przez Pszczynę i Bielsko dotarliśmy naprzód do Kóz. Obóz w Kozach mieści się w ślicznem miejscu na terenie majątku p. bar. Czecza. Oboje państwo Czeczowie otaczają ten obóz serdeczną troskliwością, dostarczając codziennie pół litra mleka dla każdego chłopca. Za starym wapiennikiem, w cieniu lasku, nad stawkiem, w którym się chłopcy kąpią, wodę do picia zaś czerpią z pobliskiego źródła, niedaleko gór, na które urządzają częste wycieczki. W 4 namiotach mieści się 21 naszych zuchów z Bytkowa. W lipcu liczył ten obóz 28 chłopców, którzy już odjechali do domów. (…) Komendantem obozu jest druh Matysik. Chłopcy z drużyny bytkowskiej im. Andrzeja Małkowskiego czują się w tym obozie doskonale, wyglądają zdrowo i mają humor. Gdy się fotografowali z nami na pamiątkę, sprowadzili do zdjęcia obok pasącą się kozę, aby obóz w Kozach był uwieczniony z „godnem” godłem! [3]

„Polonia”, 1927, nr 26 [2]
W tym samym roku obóz w Podlesiu Kęckim był największym obozem harcerzy śląskich. Mieści się w 14 większych namiotach własnego wyrobu. Na dużej polanie wśród lasu u podnóża gór a w pobliżu rzeki Soły, w której obozownicy się kąpią, wygląda ten obóz imponująco. Uczestnikami jego jest młodzież starsza. Mieszczą się tam oddziały kursu instruktorskiego, kurs drużynowych, złożony z nauczycieli i urzędników, kurs drużynowych, złożony z młodzieży gimnazjalnej, osobny oddział wychowania fizycznego Harcerskiego Klubu Sportowego V. drużyny Katowickiej (kom. druh Grajek). Wyróżnia się wzorowym porządkiem oddział młodzieży robotniczej pod kierunkiem druha Sołtyska z Wielkich Hajduk. Oddział nauczycieli nosi nazwę „żubrów”, gimnazjalistów „lisów”, a robotniczy „psów”. Gdy się odezwie trąbka, nawołująca do zbiórki „żubry”, „lisy” i „psy” wybiegają z namiotów z „przyrodzonym” rykiem lub szczekaniem. (…) Obóz ten posiada swój chór, znakomicie wyćwiczony. (…) mieści się na własności miasta Kęt, dzięki serdecznej życzliwości dla harcerzy śląskich ze strony tego miasta a najwięcej jego burmistrza p. dyr. Zajączka, który osobiście troszczy się obozem i pomaga czem może.
W sąsiedztwie tego obozu mieści się osobno t. zw. „Obóz zagraniczny”, złożony z harcerzy polskich z Czechosłowacji (10), Łotwy (6), ze Śląska Opolskiego (2) oraz 6 Łużyczan. (…) Obóz drużyny zagranicznej ma na celu zbliżenie braci z zagranicy z krajową młodzieżą harcerską nawiązanie nici braterskich i umożliwienie gościom poznania polskiego życia harcerskiego. [3]

Obóz w Porąbce położony romantycznie wśród gór nad potokiem górskim w pobliżu rzeki Soły (…) Jest to z obozów śląskich, obóz najładniejszy i najlepiej prowadzony. Kształci drużynowych i zastępowych; posiada 12 namiotów i około 50 uczestników zmieniających się co 2 tygodnie. (…)
Dekoracje w obozie porąbskim wykonane z ziemi, kamieni i drewna odznaczają się pomysłowością i zmysłem artystycznym. Na zboczach gór widnieje z daleka białe „Czuwaj” ułożone z pomalowanych skał i kamieni. Obóz ten ma też swojego „Gustika”, który wywołuje salwy śmiechu swoimi dowcipami i wymysłami, aby wesoło było. (…) Obóz ten mieści się na terenie dóbr arcyksięcia Stefana z Żywca. [3]
W okresie międzywojennym organizowano w naszym regionie kolonie w innych miejscowościach, np. w Bystrej, Jaworzu czy Łodygowicach. Pamiątką po nich są liczne fotografie w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego [4]
Kolonie letnie w Domu Zdrowia im. Henryka Pachońskiego w Bystrej, lipiec 1932.




Kolonie letnie zorganizowane przez Związek Obrony Kresów Zachodnich w Jaworzu Średnim, 1929.




Kolonie letnie dla dzieci z Oświęcimia w Łodygowicach, 1933.

W czasach PRL-u kolonie były główną formą wakacyjnych wyjazdów dzieci i młodzieży pierwotnie organizowanych przez instytucje państwowe. Trwały nawet trzy tygodnie. Z biegiem czasu zmieniał się standard bazy kolonijnej – powstawały ośrodki wypoczynkowe, będące własnością zakładów pracy, które stopniowo przejmowały organizację kolonii. Wyjazdy na kolonie dzieci wiejskich były jednak nadal rzadkością. Szacuje się, że 95 proc. dzieci z obszarów wiejskich nie wyjeżdżało na wakacje. [5]

Obecnie tradycyjne kolonie straciły na znaczeniu, ale dzisiejsi dorośli – a kiedyś mali koloniści – z nostalgią i z sentymentem wspominają dawne wakacyjne wyjazdy.
[1] Kolonie letnie do 1939 roku, w: Słownik historyczny „Opieka nad dziećmi na ziemiach polskich w XIX-XXI wieku” [dostęp 30.07.2025)
[2] Harcerstwo śląskie na wakacjach, „Polonia”, 1927, nr 26
[3] Jan Przybyła, Obozy letnie harcerzy śląskich, „Polska Zachodnia”, 1927, nr 181
[4] Kolonie letnie w regionie na stronach Narodowego Archiwum Cyfrowego
[5] Według Centrum Badania Opinii Społecznej w 2020 r. „podczas letnich wakacji większość (54%) gospodarstw domowych, w których są dzieci w wieku szkolnym, nie zdecydowała się umożliwić im co najmniej tygodniowego wypoczynku poza miejscem stałego zamieszkania. Na co najmniej tygodniowe wakacje wyjechali uczniowie tylko z 46% gospodarstw domowych, w których są dzieci w wieku szkolnym, przy czym w większości przypadków (41%) na taki wypoczynek wyjechały wszystkie dzieci.” W badaniach z 2024 r. 29 proc. dzieci w wieku szkolnym nie wyjechało na choćby tygodniowe wakacje.
[6] Fotografia ze zbiorów prywatnych Józefa Adamczyka; zbioryspoleczne.pl