W 1931 r. Wincenty Byrski przeszedł na emeryturę. Korzystając z wolnego czasu sporo podróżował. W 1932 r. odwiedził m. in. Gdańsk (Wolne Miasto Gdańsk). W pozostawionych rękopiśmiennych relacjach z podróży pod datą 26 maja 1932 r. zachował się opis święta Bożego Ciała w Gdańsku i wspomnienie tego święta z „chłopięcych lat” Byrskiego w Kozach. Zatem wspomnienia dotyczą lat 70. i 80. XIX wieku (Byrski w 1891 r. zdał maturę a rok później rozpoczął pracę zawodową poza Kozami jako pracownik na kolei).

Z archiwum rodzinnego Pana Marcina Jaworskiego.
(…) wstąpiliśmy do kościoła św. Józefa. Nabożeństwo już się rozpoczęło – niemieckie, choć są w tym kościele i polskie nabożeństwa. (…) Dziś Boże Ciało, wielkie święto u nas, w Gdańsku dzień roboczy.
U św. Józefa pełno ludzi (…) Mszę św. celebruje trzech księży, jest uroczysta, lud śpiewa nabożnie. Po mszy jest wystawienie św. Sakramentu, przez boczne drzwi wchodzą dziewczynki w bieli, od głównego ołtarza również grupami; w ręku każdej grupy inny kwiat, a więc niosą lilie, lewkonie, tulipany, róże. Poznaję że sposobią się do procesji; środkiem kościoła ruszają chorągwie, jeden feletron, wreszcie baldachim (…) Śpiew, dźwięki dzwonków, organy – wszystko to zlewa się we wzniosły chorał. Procesja obchodzi ale tylko kościół, nie ma ołtarzy, ewangelii nie czytają (…)
Jakżesz u nas inaczej! (…)
A za moich lat chłopięcych w rodzinnej mojej wsi żywiołowa moc narodu w procesji około prześlicznego drewnianego kościółka; dzwonnica huczy hymnem rozkołatanych dzwonów, zdaje się, że rozgłośne dźwięki rozsadzą dostojną kopułę wieży, lipy potężne szumią, chorągwie trzepocą się w wichrze, trudno drzewce utrzymać; śpiew z głębi serca wybucha ku niebu; powoli posuwa się ksiądz z monstrancją pod baldachimem, u ołtarzy przystaje i niesie się słowo Boże od stóp ołtarza na oną ciżbę bajecznie kolorową i przejętą świętością chwili. Przeuroczysta, osobliwa i radosna pora! Serce chłopięce drży z zachwytu i podziwu. Tryumf wiary Chrystusa (…)